Plagiat, kradzież, wykorzystanie naszego dorobku intelektualnego bez uprzedniej zgody, zwłaszcza w Internecie i wśród blogowiczów przybiera szczególną formę.
W 2012 roku, po blisko dziesięciu latach od obrony pracy licencjackiej, postanowiłam pójść na kolejne studia i uzupełnić swoją wiedzę. W dobie Internetu i dostępu do materiałów, wydawało mi się to bułką z masłem. Schody zaczęły się podczas pisania pracy magisterskiej. Gdzie kończy się zapożyczenie, cytowanie i podpieranie się czyimś dorobkiem intelektualnym? Odnosząc się do różnych źródeł, musiałam mieć stale, z tylu głowy zapalone światełko oświetlające regułę, którą stosowała moja uczelnia – maksymalnie 10% cytatów i zapożyczeń. O rany! A przecież, przeczesując różne źródła, co chwilę napotykałam się na świetne przykłady i rozwiązania, które idealnie pasowały do tematu mojej pracy. Ile musiałam się nagłowić, żeby uniknąć posądzenia o plagiat.
Po obronie przyszedł czas na refleksję… czy chciałabym, żeby treść moich wpisów była kopiowana i udostępniana na cudzych blogach albo w różnego rodzaju pracy? Jeśli działoby się to za moją wiedzą i zgoda, to spoko, no problem. Ale, jeśli nie, to pojawia się problem – jak zabezpieczyć udostępniane przeze mnie treści przed niepotrzebnym kopiowaniem? W jaki sposób chronić nasze zdjęcia przed kradzieżą, wymyślane przez nas kursy, opowieści, filmy. Przecież przygotowanie ich poza sercem, które w nie wkładamy, to również ciężka praca. Zaczęłam więc intensywne poszukiwania w Internecie, ale propozycje, na które się natknęłam nie do końca były wystarczające. W końcu, po miesiącach testowania mam to, czego chciałam.
Zobaczcie na filmie, jak skonfigurować wtyczkę, która zabezpieczy Waszego bloga przed kopiowaniem zamieszczanej w nim treści, zdjęć i filmów. Samą wtyczkę można ściągnąć bezpośrednio ze strony autora, wystarczy kliknąć w tego linka.
Jest jeszcze jedno rozwiązanie, bardziej hardcorowe, pomijające instalację wtyczek, za to zmieniające ustawienia na serwerze. Opowiem o nim kiedy indziej 😉
Moja Mama jest plastykiem. Maluje, rzeźbi, robi witraże. I nie ma swojej strony internetowej. Nie udało mi się Jej przekonać do tego. Dlaczego? Bo, jak twierdzi, nie chce, żeby Jej pomysły i prace zostały skopiowane, czy wręcz skradzione przez masowych „twórców”, którzy produkują obrazy na ceracie, a witraże zamawiają kontenerami w Chinach i potem wystawiają pod swoim nazwiskiem, jako autorskie prace. Może… zaakceptuje taki poziom zabezpieczeń i da się w końcu przekonać do internetowego portfolio 🙂
Zachęcam Was do dyskusji na temat zabezpieczenia naszej własności intelektualnej. Za namową Pauliny Pamuli utworzyłam zamkniętą grupę, do której zapraszam. Łatwiej będzie nam się w tym miejscu wymieniać uwagami i spostrzeżeniami.
Internet to plusy ale i minusy. Mamy dostęp do wielu źródeł, prac, tekstów, ale również nasze posty są być może dla innych łakomym kąskiem. Zerknę na wtyczkę, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Wczoraj przeglądałam ustawienia swojego bloga i byłam zdziwiona jak wielu hajterów wordpress zablokował. Podobnie może być i tutaj.
Kilka dni temu zastanawiałam się, czy mogę chronić bloga przed kopiowaniem. Po weekendzie miałam poszukać rozwiązań. Ty, Agnieszko, podałaś mi je na tacy:) Dziękuję:)) Korzystając z filmu od razu zainstalowałam wtyczkę (stwierdziłam, że skoro mam już, nie ma co czekać na koniec weekendu). Działa! Wchodząc 'poza pulpitem’ nic nie mogę zrobić, co najwyżej pojawia się ostrzeżenie. Nawet Ctrl + A nie działa, a tak czasami da się ominąć zabezpieczenie PDF-ów. Dlatego sprawdziłam. Cenna wskazówka!
Cieszę się bardzo 🙂
Podobnie jak Inga szukałam niedawno rozwiązania umożliwiającego ochronę moich treści – na chwilę odpuściłam, bo nie znalazłam nic konkretnego, a tu proszę – rozwiązanie znalazło się samo 😉 Treści już są chronione, dziękuję za tę wtyczkę!
Cieszę się 🙂
Coraz częściej ten temat mnie nurtuje, bo słyszę co jakiś czas, że kolejny bloger donosi, że ktoś ukradł jego teksty. Bardzo dziękuję za pomysł jak temu zaradzić, ale zastanawiam się jeszcze – jak sprawdzić, czy ktoś nas już nie skopiował?
Poza samym Google można wykorzystać np.: http://copyscape.com/ Podajesz adres swojej strony i zwrotnie otrzymujesz wynik w postaci ewentualnych adresów stron, na których znajduje się powielona z Twojej strony treść.
Wydaje mi się, że gdyby ktoś chciał skopiować treść, to i tak to zrobi. Wystarczy zdjęcie i OCR. Szkoda obciążać WordPressa kolejną wtyczką czy kolejnymi skryptami. Niestety w kwestii zabezpieczania czy automatycznego wychwytywania skopiowanych treści nie ma uniwersalnego, a tym bardziej skutecznego narzędzia.