Zazwyczaj nie lubimy rozmawiać o pieniądzach, bo to niezbyt wygodny temat. Dzisiejszy temat sponsoruje literka P jak Patronite i pieniądze.
Dlaczego? Utarło się takie przekonanie, że bloger siedzi na garnku ze złotem i nic nie musi robić, żeby ten garniec zapełnić. Nic bardziej mylnego. Taki jest stereotyp, a ze stereotypami dość ciężko się walczy, ale ja się tego podejmuję.
Jak wiesz, doba ma niestety tylko 24 godziny. Niestety, bo uwierz mi gdybym była w posiadaniu jakiegoś czasowstrzymywacza to byłam najszczęśliwszą osoba na świecie.
Uwielbiam swojego bloga. Uwielbiam w nim to, że mogę w nim dzielić się swoją wiedzą. Jak wiesz, robię to na różne sposoby. Do wyboru masz kilka cykli tematycznych, a już za dwa tygodnie pojawi się kolejny. Ale przygotowanie rzetelnych materiałów kosztuje dużo czasu. A czas to pieniądz. Dosłownie, bo zawsze mam wybór: przygotować jakiś tutorial lub podcast, albo zarobić na życie. Z powietrza i samych chęci niewielu się utrzyma, więc wiadomo, że zawsze wygra zlecenie, które pozwoli mi na nudne opłacanie rachunków.
Od razu dodam, że się nie skarżę, nadal będę robić to, co robię, a dzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami. I właśnie to jest ten moment, żeby przejść do meritum.
W dzisiejszym tytule pojawiło się słowo Patronite. To takie miejsce, za pośrednictwem którego możesz stać się udziałowcem w moich przedsięwzięciach. Tak, udziałowcem, to właściwe określenie. Bo Twoja cegiełka (a jest duży ich wybór, od maleńkich po wielkie cegły) może stać się większą częścią całego projektu.
Wystarczy, że zarejestrujesz się na stronie Patronite, wybierzesz którąś z dostępnych opcji, dokonasz płatności (od 5 zł w górę – to Twój wybór) i wułala. Ty zostajesz moim Patronem i możesz liczyć na moją wdzięczność lub nawet więcej – szczegóły są opisane przy każdej z ceglanych opcji, a ja otrzymuję od Ciebie wsparcie. Ziarnko do ziarnka 😀 Zobacz, tak wygląda mój profil na Patronite.
Chcę być uczciwa w swoich rozliczeniach. Swoje potrzeby rozpisałam na pewne progi. Ten pierwszy, jest zwykłą podstawą. Jak każdy mam codzienne koszty i znajdują one odzwierciedlenie w tym właśnie progu. Kolejny próg to już znacznie większa sprawa. Bo zbieram na wymianę sprzętu. Do tej pory nie robiłam jakichś znaczących inwestycji i mocno się przed nimi wzbraniałam, ale muszę o tym pomyśleć, bo mój stary laptop nie daje rady – to jeden z powodów, dla których nie ma na razie webinarów i podcastów. Stary aparat foto, mimo pewnego liftingu już opuścił mój zasobnik, a nie do wszystkiego nadaje się komórka. Ot, proza życia, sprzęty się zużywają. Ostatni próg, to lajf na Kanarach, codziennie drink z palemką 😉 ale tak na serio to po prostu więcej tutoriali dla Ciebie, więcej możliwości dla mnie.
Jeśli uważasz, że moje materiały przynoszą Tobie jakąś wartość, rozwiązują problemy, albo zwyczajnie mnie lubisz i chcesz wesprzeć w dotychczasowych działaniach, to zachęcam do zostania moim Patronem, moim Patronusem 🙂
Dziękuję i pozdrawiam,