Nawet doświadczonemu email marketingowcowi może przydarzyć się wpadka. Dziś lista 10 najczęstszych grzechów, które popełniamy podczas wysyłania newslettera do naszych subskrybentów.

#1 Brak strategii

Wiem, jestem jak zdarta płyta. Ale naprawdę, posiadanie strategii bardzo pomaga. Ustalasz sobie cel, jaki chcesz osiągnąć, ustalasz częstotliwość wysyłek, określasz sobie, jak będzie wyglądał Twój newsletter. Jakie tematy chcesz w nim poruszać. Ułożenie strategii pozwala Ci budować swoja markę w szerszym kontekście. Być spójną z pozostałą tworzoną przez Ciebie komunikacją.

#2 Spam

Mimo, iż wymieniam go na drugim miejscu, to najcięższy grzech popełniany podczas wysyłania newslettera. Zdarza się zwłaszcza wtedy, gdy kupujesz bazę z niewiadomego pochodzenia. Na rynku jest mnóstwo ofert sprzedaży baz, rzekomo świetnej jakości, sprawdzonych i legalnych itd (żaden sprzedawca nie powie, że sprzedaje gniota). Doświadczenie pokazuje, że jednak najczęściej są to słabej jakości bazy, pozyskane w mało legalny sposób, ale mega stare, sprzed 10 lat i od tamtej pory nieaktualizowane. Podam przykład, który mnie rozłożył na łopatki. jakiś czas temu szukałam dla klienta zewnętrznej bazy. Zgłosiło się do mnie kilka firm, każda wysłała tzw próbkę. Nie uwierzysz, co znalazłam w tej „stale aktualizowanej bazie”. Dane mojej firmy z 2005 r. Dodam, że firmę zamknęłam w 2011 r. Tyle, jeśli chodzi o aktualność bazy 😉

Wyobraź sobie, że kupuje taką bazę, wysyłam na nią jakiś sprzedażowy newsletter, a potem zgarniam w bonusie skargi spamowe. W wyniku takich działań możesz zarobić etykietę spamera, doczekać się kar i bana. I wtedy wszystkie Twoje wysyłki na marne.

#3 Brak personalizacji

Dobrodziejstwo personalizacji jest wykorzystywane zaledwie przez około 3 na 10 osób, które zajmują się wysyłaniem mailingów. Personalizacja to nie tylko dodanie imienia w nagłówku wiadomości. To wykorzystanie danych o Twoim subskrybencie, które pozwolą tak przygotować dla niego newsletter, żeby wywołał efekt wow, to coś dla mnie. Nie mam tu na myśli li tylko newsletterów sprzedażowych, ale również te zawierające kontent, który buduje relację pomiędzy Tobą a odbiorcą.

#4 Brak analizy

Z brakiem personalizacji ściśle łączy się brak analizy. Wiesz ilu moich klientów dziwi się, kiedy pytam ich o wskaźniki dot. wysyłki newsletterów. Zazwyczaj słyszę: no, jakieś procenty tam są. Super… Dzięki analizie wskaźników dowiadujemy się, czy nasze działania i cele, które określiliśmy sobie w strategii są realne i czy kierunek naszych działań jest ok, czy powinniśmy coś zmienić lub poprawić.

#5 Błędnie zakodowana wiadomość

Zdarzyło Ci się otrzymać wiadomość, w której linki nie działają, albo kierują do nie istniejących stron? To chyba najczęstszy błąd, przytrafia się nawet doświadczonym marketerom. Z kolei niepoprawnie dodane do maila obrazki nie pojawią się u odbiorcy, więc cały efekt zostaje zmarnowany. Jeśli w dodatku nie korzystasz ze znaczników ALT, w miejscu, gdzie powinien pojawić się obrazek nie będzie nic.

Pamiętaj, sprawdź przed ostatecznym naciśnięciem buttona wyślij, czy wszystko działa. Można oczywiście zawsze wysłać erratę i przekuć porażkę w sukces, ale to działa, jeśli zdarzy się raz na jakiś czas, a nie notorycznie.

6# Brak wymaganych elementów newslettera

Mamy dwa elementy, które są obligatoryjne dla każdego newslettera. To zazwyczaj umieszczana w stopce informacja o firmie oraz link do wypisania się. Informacja o firmie może zostać zastąpiona linkiem do danych o formie albo polityki prywatności, ważne jest jednak, żeby Twój odbiorca wiedział, że jesteś legalnym podmiotem, żeby miał pewność, że powierzył swoje dane komuś, kto będzie o nie dbał, a nie nimi handlował. Z kolei link do wypisania się z newslettera… nie dodając go dajesz sygnał, że niekoniecznie znasz się na newsletterach. To poddaje w wątpliwość Twoje działania.

#7 Błędy ortograficzne i językowe

W erze rozbudowanych edytorów tekstu, z których prawie każdy posiada wbudowany słownik, błędy ortograficzne są zwyczajnie niechlujstwem i lenistwem, i na nic tłumaczenie, że jesteś dyslektykiem. Błędy językowe ujdą, ale… jeśli masz możliwość sprawdź daj tekst komuś do przeczytana, zanim ostatecznie wyślesz newsletter.

#8 Brak dostosowania do urządzeń mobilnych

Według różnych danych udział urządzeń mobilnych w wyświetlaniu newsletterów waha się od 40% do 47%. Można przyjąć, że co drugi wysłany przez Ciebie mail otwierany jest na tablecie lub na smartfonie. Brak wersji RWD sprawia, że Twoja wiadomość wygląda źle, albo bardzo źle i Twój subskrybent zamiast ją otworzyć, i przeczytać od razu wywala ją do kosza. Znowu więc cała Twoja praca idzie na marne.

#9 Wysyłanie samej grafiki

Wiem, że najprościej jest przygotować ładny obrazek w Canvie, dodać w nim kilka słów i potem go wysłać jako newsletter.

To Twój subskrybent decyduje, czy chce pobrać obrazki, jeśli się więc na taki krok nie zdecyduje, nawet najpiękniejsza grafika Ci nie pomoże, bo nikt jej nie zobaczy.

#10 Brak testów A/ B

Można wykorzystać dostępne benchmarki i zbudować według nich własną komunikację. To zawsze jest świetny pomysł. Ale, jeśli masz możliwość, przeprowadź test. Twoja grupa subskrybentów może zachowywać się zupełnie inaczej, niż grupa subskrybentów kogoś, na kim się wzorujesz. On będzie osiągał wyniki a Ty nie. Ulubione powiedzenie wielu informatyków U mnie działa, w tym przypadku sprawdza się idealnie. Przetestuj kilka rozwiązań, kilka układów i nabierz swojego doświadczenia. I koniecznie skoreluj testy z wynikami wysyłek.

Żeby Twoje newslettery docierały do odbiorcy, angażowały go i spełniały swoją komunikacyjną funkcję muszą być czytane. Znając najczęstsze błędy przy tworzeniu newsletterów możesz ich unikać i osiągać lepsze wyniki. Do dzieła!

Tymczasem pozdrawiam i o komentarz do dzisiejszego artykułu poproszę 🙂

Agnieszka

 

0 0 votes
Article Rating

2
0
Would love your thoughts, please comment.x

Pin It on Pinterest

Shares