Często dostaję w mailach pytanie, jakie są elementy poprawnie zbudowanego newslettera. Zatem dziś odpowiem na nie 🙂

Z racji zawodu i pasji subskrybuję całą masę newsletterów. Zarówno osób, które korzystały z moich kursów i konsultacji, jak i branżowe. Dziś o zawartości merytorycznej nie będę się rozpisywać, choć obiecuję wrócić do tematu, ale skupię się właśnie na budowie maila.

W jednej z moich poprzednich prac, gdy samą wysyłką newslettera zajmowałam się z doskoku skupiając się przede wszystkim na projekcie i kodowaniu. Ale nawet znając zasady poprawnego newslettera zdarzało się wypuścić gniota – ale takie są prawa korporacji 😉

#1 tekst w html, nie w obrazkach

specjalnie podnoszę ten punkt jako pierwszy. Bardzo, bardzo często znajduję w skrzynce odbiorczej mail, który składa się z obrazka. Owszem, taka wiadomość jest ładna, nie rozjeżdza się, ale i nie wyświetla. Domyślnie programy pocztowe blokują wyświetlanie się obrazków i zamiast nich albo widzicie kwadracik wskazujący, że w tym miejscu znajdziecie treść graficzną albo widzicie wielkie nic. Taka wiadomość wygląda na pustą, na bug, który ktoś wysłała zupełnie przypadkowo zapominając dołączyć coś więcej poza tytułem.

#2 znaczniki alt

pomogą “zobaczyć” obrazki w Twojej wiadomości. Jeśli już musisz wysłać wiadomość składającą się tylko z grafiki uzupełnij znacznik alt, dzięki któremu zamiast pustej wiadomości odbiorca przeczyta sobie treść, jaką np. zawiera grafika. Brak znaczników alt wpływa na obniżenie jakości wiadomości, w efekcie dostajesz małe punkty spamowe za niepoprawnie zakodowany mail.

#3 przycisk Call2Action

Zgrozą napawają mnie newslettery, w których roi się od guziczków. W dodatku takich, które są w jednym intensywnym kolorze, mającym zachęcić mnie do kliknięcia. Znasz zasadę: im większy wybór dajesz czytelnikom, tym większy problem z wyborem, co skutkuje jego brakiem?

Podczas projektowania maila zastanów się, która z informacji jest tą najważniejszą i to do niej wykorzystaj button. Resztę okraś linkami, albo mniej rzucającymi się w oczy przyciskami. Im mniej, tym lepiej. Wrócę tu ponownie do mojej poprzedniej pracy. Przy każdej kampanii wychodził od nas mailing. Dodatkowo raz w miesiącu wysyłaliśmy newsletter. Z zasady miał to być zbiór informacji raczej handlowych. I na etapie projektu się zaczynało 😉 Każdy chciał znaleźć się w tym newsletterze. Każda akcja była najważniejsza, niczego nie mogło zabraknąć. W efekcie wypuszczaliśmy koszmarek, najeżony krzyczącymi Kup Teraz guziczkami (o samych buttonach możesz poczytać tutaj >>). Konwersja… bliska zeru. Z ekonomicznego punktu widzenia takie działanie jest kompletnie bez sensu, bo wydajemy środki zarówno na przygotowanie samego maila, na obsługę wysyłki i nie przynosimy żadnej sprzedaży. Poza tym, po takich akcjach ludzie masowo wypisywali się z naszych baz dodatkowo wlepiając nam etykietę spamera.

#4 nagłówek, temat, preheder

czyli wstępniak, zachęta i powitanie 🙂 Żyjemy w czasach, kiedy clickbajtowe i tabloidowe nagłówki wywołują (jeszcze) zainteresowanie czy zawieszenie się, w którego efekcie mamy szansę na to, że czytelnik otworzy Twoją wiadomość. Pamiętaj, że masz tylko od 3 do 5 sekund, żeby przykuć uwagę odbiorcy maila i zachęcić go do kliknięcia i otwarcia Twojej wiadomości.

#5 przyciski social media

nie muszą być głównym elementem newslettera chyba, że to o swoich kanałach w social mediach piszesz. Dobrze natomiast, jeśli jednak wrzucisz linki albo ikony do swoich kanałów. Pamiętaj, że nie każdy zna Twojego bloga, subskrybenci trafiają do Ciebie z różnych źródeł. Daj więc im szansę się poznać.

#6 stopka

to w tym miejscu możesz przypomnieć kim jesteś i dlaczego Twój subskrybent dostał newsletter. To również w tym miejscu możesz dodać informację o sposobie, w jaki przetwarzasz jego dane osobowe oraz, co najważniejsze dodajesz link do wypisania się. Na szczęście, większość dostawców usług newsletterowych wymusza tę funkcjonalność, małe są szanse, że zapomnisz dodać link do wypisania się z newslettera.

Gdzie szukać rozwiązań i inspiracji?

Jeśli korzystasz z jakiegokolwiek dostawcy usług newsletterowych: MailerLite, Freshmail, Mailchimp itd., to wśród opcji do jakich masz dostęp, znajdziesz również gotowe szablony newslettera, które możesz dostosować do własnych potrzeb, poprzez zmianę koloru i rodzaju czcionek, linków, buttonów. Co ważne, szablony te zazwyczaj opierają się na złotych i poprawnych zasadach budowania newslettera.

Ciekawym sposobem jest zapisanie się na newsletter konkurencji. Zawsze wiesz, jakie działania planują, możesz podejrzeć ich pomysły, a jeśli jesteś prekursorem w swojej branży i to T jako pierwsza wdrażasz różne rozwiązania wiesz, czy i kiedy znalazłaś naśladowcę.

Źródłem inspiracji jest również Pinterest. Sama od czasu zaglądam w to miejsce przeczesując różne tablice. Zaznaczam, że od czasu, do czasu, bo zdarzyło mi się utknąć tam na parę godzin 😉 Po zastosowaniu odwyku i terapii jestem w stanie zajrzeć na Pinterest tylko na chwilę 😉 Podrzucam Ci moją tablicę, do której dopinam newslettery, które mogą stać się Twoją inspiracją.

Jako ostatnie miejsce wymienię Template Monster. Kilka miesięcy temu kupiłam szablon newslettera, z którego nadal korzystam, choć mocno go zmodyfikowałam. W ofercie poza szablonami newslettera znajdziesz też masę innych rzeczy, warto sobie poklikać. Ale pozostając przy newsletterze, ich skórki są dobrze zaprojektowane, kompatybilne np. z Mailchimpem, a jeśli znasz się na html to z łatwością zaimplementujesz motyw do innego oprogramowania, z jakiego korzystasz.

Mam nadzieję, że teraz, kiedy już wiesz, na co zwrócić uwagę podczas projektowania newslettera pomoże Ci przed kolejną wysyłką. Pamiętaj, w artykule skupiłam się tylko na technicznej części. O części związanej z kontentem napiszę przy innej okazji. Daj znać, czy artykuł jest pomocny 🙂

Tymczasem pozdrawiam,

Agnieszka

0 0 votes
Article Rating

0
Would love your thoughts, please comment.x

Pin It on Pinterest

Shares