Świat wokół nas się zmienił. Sytuacja, z jaką świat zmaga się w ostatnich miesiącach ma wpływ na nasze codzienne życie. Zmusiła nas do odseparowania się od ludzi, wpłynęła na sposób pracy lub prowadzenia biznesu. Niedawno prowadziłam zajmującą rozmowę z Mężem, jak widzi świat po. Rozmowa ta była nader interesująca. Postanowiłam się jednak mocniej pochylić nad tematem, stąd dzisiejszy artykuł do którego powstania poprosiłam kilka osób 🙂

Rok 2000. Studiuję marketing i zarządzanie na nieistniejącej już uczelni w Słupsku. Po raz pierwszy w szerszym ujęciu stykam się z Internetem. Wychodząc z zajęć, głowę mam pełną pomysłów i pytań, a co by było gdyby? Jak to wykorzystać? Jak zmieścić świat w Internecie? Ciut wcześniej natknęłam się na interesujący artykuł w Nowej Fantastyce, w którym na warsztat wzięty został Internet. Z niedowierzaniem dowiedziałam się wtedy, że świat online nie ma przyszłości, bo do przeżycia potrzebne są na interakcje z drugim człowiekiem. Że świat online nie ma sensu, bo przecież nie wszystko da się kupić, zorganizować, przeżyć wirtualnie. W pewnym sensie racja, ale… zauważcie, jak w ciągu 20 lat rozwinął się online. Jak wiele codziennych spraw załatwiamy wirtualnie. To, co do tej pory było nie do zweryfikowania, to to, jak dziś, mając dostępne narzędzia jesteśmy w stanie się przeorganizować. I tak, mając za sobą bagaż doświadczeń zgadzam się tylko z jedną tezą postawioną w artykule sprzed 20 lat. Że do przeżycia potrzebujemy interakcji z innymi ludźmi. I tu nie wystarczy świetnie łącze internetowe i kamerka. Potrzebujemy bliskości, dotyku, zapachu. Tego nie zastąpi internet.

  • Zmiana modelu biznesowego

Już dziś wiele firm spontanicznie i nieco na „chybcika” przeniosło swoje biznesy do online’u. Czasami traktowany po macoszemu internet w niektórych przypadkach okazał się być albo nie być dla firm. Uruchomione zostały sklepy internetowe, konsultacje online. Wiele firm rozwija dotychczasowe kanały online w poszukiwaniu możliwości nawiązania nowych lub odświeżenia starych interakcji z klientem. Przyszłością będą więc narzędzia do marketing automation, rozwój lejków sprzedażowych z przeniesieniem impactu do online lub sprzedaży telefonicznej.

  • Rozwój narzędzi HR

Doświadczenie ostatnich tygodni wykazało też, że… firmy świetnie prosperują na zdalnej pracy. przyszłością staną się więc wirtualne biura lub biura w wersji minii zapewniające obsługę korespondencji oraz ewentualne pomieszczenia na spotkania z klientami, ale nie posiadające pomieszczeń dla pracowników, bo ci świetnie dają radę pracując ze swoich mieszkań. Jednak, powiedzenie „gdy kota nie ma myszy harcują” ma teraz ogromne znaczenie 😉 Rozwiną się narzędzia pozwalające nie tylko na lepsze zarządzanie czasem pracy pracowników ale i motywujące, bo mimo iż czas pracownika się skończył i wiele osób dotknęło bezrobocie, pracodawcy muszą znaleźć sposób na inną niż do tej pory budowę relacji na linii pracownik – pracodawca. Sama możliwość racy zdalnej to nie wszystko.

  • Rozwój narzędzi online

Nowe komunikatory, pokoje webinarowe, zdalne nauczanie, wszelkiego rodzaju systemy śledzące i łączące ze sobą ruch z naszych komputerów i smartfonów. Niby wszystko to już dziś mamy, ale przed pandemią narzędzia te nie były powszechne i popularne. Teraz praktycznie każdy poszukuje narzędzia dla siebie, starając się dopasować coś z szerokiej oferty. Rozwiną się narzędzia spersonalizowane, łączące w sobie wszystkie potrzebne do poprawnego funkcjonowania firmie elementy, pozwalające jednocześnie na rozproszenie w przestrzeni wirtualnej.

  • Zero waste

Albo chociaż mniej waste. I nie mam tu na myśli tylko produkcji odpadów i działań ekologicznych, ale zmianę podejścia do produkcji i konsumpcjonizmu jako takiego. Era kilkunastu kolecji w jednym roku kalendarzowym odchodzi do lamusa. Wydaje mi się, że zatkany już przed pandemią rynek wymusi zmianę podejścia producentów. Zaczną powstawac prokelty unikalne, personalizowane, moze droższe, ale nietuzinkowe. Efektem tego będzie mniejsza skala produkcji ale i mniejsza liczba odpadów.

Jestem ogromnie ciekawa Twoich przemyśleń, ale, zapraszam Cię jeszcze do lektury innych autorów. Jak oni widzą świat po pandemii.

Jola Ambrożewicz

Jolanta Ambrożewicz - Marketing Interakcyjny

Nazywam się Jolanta Ambrożewicz i uczę jak, promować biznes atrakcyjnie, skutecznie i z radością, praktykując sztukę komunikacji i budowania relacji w oparciu o wartości i interakcje. Odważam do działania i wspieram przedsiębiorców w komunikowaniu wartości tego, czym się zajmują, a także pomagam w budowaniu relacji z zespołem i odbiorcami ich produktów i usług.
Moim zdaniem będziemy mieli do czynienia ze zmianami przede wszystkim w trzech obszarach. Po pierwsze wzrośnie liczba stanowisk opartych na pracy zdalnej. Wiele firm było zmuszonych dokonać w tym zakresie przeobrażeń i myślę, że ostatecznie dostrzeże w tym szansę.

Jest to często związane z oszczędnością, czy to na wynajmie lokali, czy to z perspektywy pracowników – na dojazdach. A tym bardziej w sytuacji, gdy wielu pracowników ma w tej chwili na przykład zmniejszone etaty. Ponadto jeszcze nieco czasu minie, nim pracownicy wrócą w pełni do biur. Wciąż wymaga to bowiem pogodzenia tego z sytuacją rodzinną, bo ich dzieci wciąż mogą pozostawać poza opieką placówek.

Po drugie myślę, że wiele jednoosobowych firm  przeniesie choćby część swoich działań do świata online. Dostrzegam to szczególnie w  branży edukacyjnej czy health and beauty. Nagle bowiem okazało się, że można zrobić trening online dla większej liczby uczestników jednocześnie. Nie płaci się przy tym za wynajem sali, nie traci czasu na dojazdy. Sporo w tym plusów.

Podobnie z różnego rodzaju konsultacjami. Dietetyka, psychoterapia – wiele osób, które wzbraniały się do tej pory przed spotkaniami online, przełamało swoje dotychczasowe opory. Okazało się, że to także działa. Nie twierdzę, że te osoby nie wrócą do gabinetów i sal treningowych czy szkoleniowych, ale myślę, że uzupełni swoją ofertę o taką możliwość. Być może wprowadzi także produkty elektroniczne. Przewiduję zdecydowany wzrost kursów i szkoleń online czy e-booków.

Po trzecie, zauważam wzrost zainteresowania współpracą i zrzeszaniem się w różnego rodzaju grupach lub/i organizacjach biznesowych, takich jak BNI czy Towarzystwa Biznesowe. Są one niewątpliwym wsparciem, które podczas kryzysu tym bardziej się zacieśniło. System wzajemnych rekomendacji, cyklicznych spotkań dających możliwość zawierania nowych znajomości i budowania sieci poleceń daje poczucie wspólnoty i realne możliwości sprzedaży.

Wzmacnianie swojej sieci kontaktów i dbałość o relacje oraz lepszą komunikację z pracownikami i z Klientami jest w mojej opinii klamrą spinającą powyższe wnioski.

Myślę, że z biegiem czasu na sile zyskają te marki, które potrafią być elastyczne. Które dostosowują swoją ofertę i styl obsługi do Klientów oraz utrzymują z nimi relacje oparte na zaufaniu. Marki, które tworzą więzi i podkreślają swymi realnymi działaniami w tak specyficznych czasach troskę i o Klientów, i o Pracowników.

Monika Sowińska

Monika Sowińska - Coach Przedsiębiorczych

Coach przedsiębiorczych, mentorka start’upów i menedżerka e-biznesów z ponad 15-letnim doświadczeniem. Uczy początkujących przedsiębiorców skutecznego działania we współczesnym – dynamicznym i cyfrowym świecie. Pomaga zmienić wizję w realny, prosperujący biznes.

Czy będziemy żyć jak bohaterowie filmu „Surogaci”, wysyłając do realnego świata nasze piękne, idealne avatary, by za nas pracowały, robiły zakupy i spotykały się podczas, gdy my będziemy żyć w naszych sypialniach, chodzić w pidżamach i tylko czasem podłączać się do realnego świata? Współcześnie każdy z nas ma swoje „multi”, w nim kontakty, bank i aplikacje ułatwiające codzienne życie a każdego dnia roku obchodzimy inne święto, więc może wybudujemy kopułę bezpieczeństwa, która da nam czyste, odpowiednio zbalansowane powietrze jak w „Globalii” Rufina? A może wyobrażamy sobie życie z „inteligentną” toaletą, która każdego ranka analizuje nasze parametry życiowe a w razie jakiegokolwiek zaburzenia wysyła do nas zespół medyczny z odpowiednim antidotum lub policję z mandatem za spożywanie niszczącej organizm substancji, jak opisuje w „Corpus delicti” Juli Zeh?

W czasie społecznej izolacji mogliśmy spróbować Świętego Graala pracowników biurowych – pracy zdalnej i okazało się, że codziennie pracować w piżamie nie jest fajnie a i droga z pracy do domu jednak ma swą oczyszczającą umysł moc. Natomiast pracodawca spostrzegł korzyści płynące z takiego rozwiązania – wzrost efektywności pracy i obniżenie jej kosztów. Menedżerowie mieli okazję przekonać się, że dobrze jest rozliczać z wykonanej pracy a nie z siedzenia przy monitorze i że posługiwanie się narzędziami do komunikacji online, to nie wejście na Mount Everest, wystarczyło po nie sięgnąć. Obie strony mogły przekonać się jak bardzo sobie ufają, dla kogo kontrola jest spowolniającym balastem i zastanowić jakie są korzyści z trwania w takim układzie. W efekcie po pracę zdalną będziemy sięgać częściej ale nie przesiądziemy się na nią całkowicie, jak sądzono jeszcze kilka miesięcy temu. Tym bardziej, że taki tryb realizacji zadań nie sprawdza się przy pracach polegających na kontaktach, przy tworzeniu koncepcji, w zawodach kreatywnych.

Okazało się też, że pielęgniarka, kurier, sklepikarz, kucharz, fryzjer, murarz a nawet trener i wiele innych zawodów nie mogą i raczej nie będą funkcjonować w świecie cyfrowym, a jednak nawet najbardziej obeznany z nowoczesnymi technologiami człowiek nie potrafi sobie bez nich poradzić. Nagle okazało się, że nie jesteśmy samowystarczalni, że są wokół ludzie, którym zawdzięczamy lepsze, zdrowsze, przyjemniejsze, piękniejsze życie i trudno to sprowadzić do „płacę i wymagam”. Gdybyż tak szacunek dla pracy innych, poczucie wspólnoty, odpowiedzialności za innych i bezinteresowna pomoc na taką skalę mogły zostać z nami na zawsze. Gdybyśmy zapamiętali, że nuda jest potrzebna, by dać ujście naszej kreatywności. Gdybyśmy wyciągnęli wnioski z lekcji, że konsumpcja zabija bliskość i że „globalna wioska” to nasze wspólne dobro, o które tak łatwo troszczyć się, bo przecież tego spróbowaliśmy i już wiemy, że da się. Gdybyśmy …

Tymczasem bliżej nam do tego, co usprawnia życie, więc możemy być pewni, że kto nabył nowych, cyfrowych umiejętności z pewnością łatwo ich nie zapomni. Owszem lubimy dotykać tkanin, przechadzać się między regałami, widzieć ludzi takich samych jak my i słuchać „Jingle bells” w tle, ale nie zawsze mamy na to czas, siły i ochotę. Kto więc nauczył się korzystać z zakupów online, płatności online, rozrywki online i e-urzędu, ten będzie po nie sięgać wymiennie z tymi w świecie realnym. Ci, którzy tych usług dostarczają zapewne także wyszli ze swojej strefy komfortu a skoro to zrobili, zwiększyli swoje szanse na utrzymanie się lub w ogóle zaistnienie we współczesnym świecie. Tego także cofnąć się nie da.

W rozwoju usług online niezmiennie, bez względu na pandemię, istotne są dwa elementy: doświadczenie użytkownika  (tzw. UX od user experience) i algorytmy, czyli jak największe uproszczenie, umilenie i ułatwienie procesu oraz rozwój automatycznych systemów rekomendacji. Nie można chyba powiedzieć, że coś się tu zmieni, bo są to dziedziny niezmiernie dynamiczne i takie pozostaną tak długo, jak długo my – ludzie będziemy nieprzewidywalni. Ale efektywność prowadzenia biznesu online zależy także od narzędzi i tu chyba mamy wiele do zrobienia. Miejmy nadzieję, że pandemia przyspieszy rozwój kolejnych generacji mobilnych sieci telekomunikacyjnych, które będą w stanie sprostać nieustannemu wzrostowi liczby połączeń i transmisji danych. Okazało się bowiem, że właśnie wydajność połączeń internetowych oraz jakość i użyteczność narzędzi do komunikacji online nadal pozostawiają wiele do życzenia. Ten rynek będzie się rozwijał, stawał bardziej przystępny i bezpieczny. Z czasem narzędzi używanych w pracy będziemy używać do prywatnych kontaktów. Nawet jeśli nie grypa a śnieżyca nie pozwoli mi dojechać na imprezę, to fajnie jest pobyć z rodziną czy znajomymi choć chwilę online.

Z drugiej strony – w czysto ludzkim wymiarze – komunikacja zdalna wymaga od nas większej mobilizacji, koncentracji, dyscypliny. Jeśli udzielam wywiadu przez telefon, nikt nie wybaczy mi przydługich pauz i moich „yyyyyyy”, kiedy się namyślam, jak również nie wszyscy klienci docenią, że odpowiadam dziecku, w przerwie między jedną a drugą zaletą sprzedawanego właśnie produktu. To także lekcja wyniesiona z ostatnich miesięcy. A skoro już nauczyliśmy się tworzyć i korzystać z licznych kursów, warsztatów, webinarów i innych sposobów nauki online, warto zastanowić się, które będą naprawdę przydatne.

A co z robotami? Jeszcze na nie poczekamy. Nie od razu do szpitali zakaźnych masowo wjadą  roboty wyposażone w mierniki temperatury ciała, pulsu, oddechu i saturacji, jednocześnie  umożliwiające komunikowanie się pacjenta z lekarzem i dezynfekcję pomieszczeń szpitalnych. Prędzej też pozostaniemy w domu, niż pozwolimy na obsługę kelnerom – robotom. Znane nam już drony są wykorzystywane do filmowania, w geodezji i wspieraniu służb porządku publicznego ale nadal nie dostarczają nam masowo przesyłek kurierskich, choć wydawać by się mogło, że to już współczesność. Taksówki powietrzne także pozostają w sferze marzeń. Bliższe nam są małe, miejskie, całkowicie elektryczne samochody a w następnej kolejności pojazdy autonomiczne. Jednak w transporcie publicznym najłatwiej oddzielić ludzi płytami z pleksy czy innego tworzywa, może nawet takiego, które pod wpływem światła zabija wirusy, bakterie, grzyby, pyły i w dodatku jest samooczyszczące. Taki właśnie materiał do produkcji masek, rękawic i kombinezonów lekarskich wymyślili polscy naukowcy a czy będzie z tego biznes na skalę światową, to zależy od wielu czynników składających się na sukces start’upu. Stąd trudno przewidzieć które technologie i innowacje znajdą wkrótce zastosowanie a na które będziemy musieli jeszcze poczekać.

Kiedy już wchodzimy w świat nauki, sięgamy po biometrię, bo pozwala nam na naprawdę bezdotykowe wykonywanie czynności. Dzięki precyzyjnemu rozpoznawaniu głosu, twarzy czy ręki nie musimy używać pinu, niczego przykładać do żadnych powierzchni. W ten sposób dokonywanie płatności w coraz liczniejszych sklepach samoobsługowych czy dostęp nawet do strzeżonych pomieszczeń przestaje mieć formę fizycznego kontaktu. Na naszą wyobraźnię zaczynają jednak działać realizujące się na naszych oczach zapowiedzi cyfrowych paszportów potwierdzających nie tyle naszą narodowość, ile stan zdrowia oraz służące zarówno do walki z terroryzmem, jak i pandemią systemy rozpoznawania twarzy, lokalizowania konkretnych osób i śledzenia historii ich kontaktów. Zadajemy więc pytania o anonimizowane, szyfrowanie i bezpieczne zarządzanie danymi. W takim świecie na pierwszy plan wysuwa się szeroko rozumiane bezpieczeństwo.

Dzięki społecznej izolacji każdy z nas mógł przekonać się, że świat cyfrowy zmierza w kierunku ułatwiania nam życia, czy to za pomocą algorytmów, robotyki, biometrii czy nowych technologii. Dla własnej wygody oddaliśmy już część naszej prywatności nie tylko Facebookowi i Google ale wielu innym firmom oferującym dopasowane do nas produkty, usługi, informacje, porady. Teraz do wygody dochodzi kwestia bezpieczeństwa. Kiedy o nie drżymy, zdolni jesteśmy oddawać wiele, ale im dłużej trwa stan zagrożenia, tym gorzej znosimy ograniczenia. O tym między innymi są przytoczone przeze mnie na początku historie filmowe i książkowe. Przed nami stoją więc pytania o to, ile jesteśmy w stanie oddać, gdzie przebiega optymalna granica między bezpieczeństwem a wolnością. Nie będzie to łatwe, bo każdy z nas ma inne doświadczenia, przekonania, wiedzę i poziom zaufania, co widać na ulicach – jedni noszą maseczki a inni nie. Bezpieczeństwo i niezależność będą teraz toczyć bój. A kiedy ścierają się tak ważne wartości bywa burzliwie. Kto więc jest w stanie przewidzieć jaki będzie efekt tej burzy? Potrafisz?

Krzysiek Fiuk

Krzysztof Fiuk - Ekspert ds. planowania i analiz w Wydawnictwach Szkolnych i Wydawniczych S.A.

Wśród jego zainteresowań znajdują się m.in.: data mining, marketing, muzyka (jest multiinstrumentalistą), historia, astronomia, survival, sportowe gry zespołowe, eksperymenty chemiczne i planszówki.

Wiele zależy od tego co będzie dalej z pandemią: czy wirus definitywnie wygaśnie, czy też zostanie jedynie przytłumiony oraz czy będzie mutował i w jakim kierunku. Zakładam, że jeszcze długo będzie uciążliwy dla ludzkości, Jednak po upowszechnieniu się szczepionki przywykniemy do tego, traktując wirusa niemal podobnie jak do tej pory grypę.

  • Nastąpi przetasowanie biznesów. Skrócą się łańcuchy dostaw, na wypadek zamknięcia granic w przyszłości lepiej mieć nieco droższych dostawców krajowych niż tańszych dalekowschodnich. Sprzedaż stacjonarna wbrew pozorom masowo nie upadnie (chyba, że przez kolejne okresy wielotygodniowych zakazów działalności), jednak częściowo wyniesie się z centrów handlowych w kierunku innych lokalizacji a spora jej część przeniesie się do on-line. Dlatego wzrostem cieszyć się będą sklepy internetowe i wszelkie usługi logistyczne. Już teraz niemal każdy z nas generuje wyższy popyt na usługi kurierskie.
    Zmieni się sposób spędzenia wakacji: ludzie postawią na samodzielne domki, kempingi, kampery i namioty, wszystko to kosztem wielkich hoteli z basenami. Wakacje częściej będziemy spędzać bliżej domu, często w kraju. Nastąpią zmiany w rankingach krajów, gdzie Polacy najchętniej chcą spędzać urlop: najwięcej stracą kraje odległe, na przykład z Dalekiego Wschodu. Paradoksalnie, bo to one najlepiej poradziły sobie z pandemią, jednak dla Europejczyka uziemienie tam na dłuższy czas może być bolesne finansowo.
    Nastąpią korekty na rynku nieruchomości: w krótkiej perspektywie realny kryzys może spowodować wyraźny spadek cen, w dłuższej perspektywie nastąpi jeszcze większy odwrót z miast ku terenom wiejskim bądź przynajmniej z bloków w kierunku domków jednorodzinnych, koniecznie z ogrodem. Zgoła inaczej spędza się kwarantannę w betonowym bloku niż wśród zieleni, ze względną swobodą spacerowania. Wszak wspomnienia z obecnej pandemii pozostaną długo w naszej pamięci. Za jakiś czas wzrośnie popyt na doradców personalnych, psychologów czy psychiatrów. Będziemy otrząsać się z traumatycznych wspomnień. Psychoza strachu, samobójstwa – o tych zjawiskach dopiero będzie głośno.
  • Spadnie rentowność wielu biznesów: zanotują niższe przychody związane z obawą klientów o własne bezpieczeństwo plus obostrzenia typu pozostawienie co drugiego miejsca wolnego (restauracje, kina, szafki przy basenach itd.). Po drugiej stronie konta księgowego pojawią się wyższe koszty związane z koniecznością dodatkowego zabezpieczenia personelu i klientów, zostaną one przerzucone na klientów prędzej (patrz stomatologia) czy później. Jednak elastyczność cenowa ma swoje granice – zbyt wysokie ceny spowodują dodatkowy odpływ klientów.
  • Pozytywnym efektem pandemii jest to, że jako ludzkość zaczęliśmy bardziej dbać o higienę – co rusz myjemy i odkażamy dłonie. To dobry nawyk. Oby trwał jak najdłużej – bo nie wierzę w to, że będzie to trwała zmiana.
  • Wiele osób przekonało się do pracy zdalnej. Całe instytucje, czy to firmy czy urzędy, przesiadły się na taki tryb. Okazuje się, że nie taki diabeł straszny – da się. Wytrzymały serwery, upowszechniły się zdalne kanały komunikacji. Nawet w urzędach można tyle spraw załatwić przez telefon i e-maila, co było nie do pomyślenia jeszcze kilka miesięcy temu. Wzrósł poziom świadomości cyfrowej społeczeństw. Przewiduję dalszy gwałtowny rozwój e-usług, w biznesie, w urzędach, w edukacji, w medycynie i w wielu innych dziedzinach.
    Zakładam, że po pandemii wiele firm – rzadziej urzędów – pozostanie przy częściowej pracy zdalnej, choćby ze względów oszczędnościowych, gdyż powierzchnia biurowa kosztuje. Z punktu widzenia pracownika to także oszczędność: koszt paliwa lub „sieciówki” oraz czas dojazdu – wszak to też pieniądz.
  • Z drugiej strony wyzwaniem pozostaje integracja tak rozproszonych zespołów. Zauważmy, że jeśli kogoś znamy, to kontakt zdalny nie stanowi problemu, zwłaszcza, gdy widzimy się w realu co jakiś czas. Bez spotkań off-line niekiedy i takie relacje jednak mogą z czasem słabnąć. Diametralnie inaczej wyglądają relacje z osobami poznanymi on-line i jednie tam widywanymi – nie są to z reguły silne relacje. Wiele firm widzi to ryzyko, inne zdają się je ignorować.
    Także jeśli chodzi o w życie codzienne, już obecnie kiepska jakość relacji międzyludzkich może ulec dalszemu pogorszeniu, jeśli ludzie w obawie o własne bezpieczeństwo zaczną jeszcze bardziej stronić od siebie.
  • Zauważmy pozytywny wpływ pracy zdalnej na czystość powietrza w miastach, skoro wiele aut pozostaje w garażu. Z drugiej strony ci, którzy dojeżdżać do pracy muszą a robili to do tej pory komunikacją miejską, mogą w obawie o własne bezpieczeństwo chcieć przesiąść się do samochodu.
  • Procedury bezpieczeństwa dotyczące różnych zagadnień zostaną dopracowane (a gdzieniegdzie w ogóle powstaną): na bazie doświadczeń z pandemii nastąpi ich optymalizowanie zarówno na poziomie państwa jak i na poziomie poszczególnych firm. Procedury powinny być i będą testowane (dlaczego właściwie wcześniej nie testowano pracy zdalnej wszystkich pracowników jednocześnie?). Powinny być też opracowane czy korygowane na poziomie jednostek – każdy z nas powinien opracować i wdrożyć własny system: od przegląd zapasów domowych pod kątem posiadania najpotrzebniejszych rzeczy w domu na wypadek kryzysów (nie tylko związanych z epidemią) poprzez właściwie dobrane ubezpieczenia na polityce oszczędnościowej kończąc.
  • Jeśli chodzi o tę ostatnią: dobry gospodarz w dobrych czasach odkłada na czarną godzinę po to, aby w chudych latach ze spokojem sięgnąć do rezerwy. Najwyższy czas, aby takie myślenie miało miejsce na poziomie państwa. Idealnym przykładem są Niemcy, nadwyżka budżetowa w ostatnim czasie pozwala im teraz hojnie wspierać firmy działające na terenie tego kraju. Nawet nie trzeba przechodzić przez mękę wnioskowania o taką pomoc, ale to już jest temat na osobny artykuł.
    Dobrze, aby każdy z nas myślał w ten sposób i starał się wygenerować poduszkę finansową odkładając regularnie choćby symboliczne kwoty. Na poziomie firm także – funkcjonują one do pierwszego poważnego przeinwestowania. Stara ekonomiczna prawda mówi, że w kryzysie silni są ci, którzy mają pieniądze. Historia pokazuje, że po takich zawirowaniach silniejsi będą jeszcze silniejsi a słabsi jeszcze słabsi.
  • Uległo zmianie podejście do prywatności: mamy do czynienia z powszechną zgodą na gromadzenie danych. Jako społeczeństwo godzimy się na większą kontrolę państwa nad obywatelami, analogicznie jak miało to miejsce podczas aktów terrorystycznych na początku wieku. Obecnie jest to mierzenie temperatury na każdym kroku, zostawianie swoich danych przy wizytach w dużych skupiskach ludzkich (potrzebne w razie wykrycia ogniska wirusa w tym miejscu) czy instalowanie w smartfonach ludzi spędzających kwarantannę aplikacji śledzących ich ruch (alternatywa dla wizyt policji czy straży miejskiej). Należy pilnować, aby władza – obecna czy inna – nie nadużywała swoich uprawnień i apetytu na kontrolę nad obywatelami.
    Na poziomie firm podobny charakter ma kontrola nad pracownikami. Nad tymi pracującymi zdalnie z oczywistych (dla firm) powodów, ale rykoszetem także nad tymi przebywającymi w biurze czy w innych miejscach. Od aplikacji szpiegujących w komputerze do analogicznych programów w smartfonie, kamer czy podsłuchów jest niedaleka droga. To kwestia zaufania pracodawcy do pracownika i vice versa. To zaufanie buduje się latami. Wyzwaniem jest budowanie takiego zaufania w czasach pracy zdalnej.

Reasumując, z jednej strony świat postcovidowy widzę w szarych (nie czarnych) barwach, gdyż życie stanie się trudniejsze, prowadzenie biznesów także. Z drugiej, to dobry czas, abyśmy bardziej dbali o siebie, o innych oraz o swoje otoczenie. Obecne wydarzenia to świetna okazja do przemyślenia swojego systemu wartości. Kto wie, może w efekcie tego zostanie poskromiony żarłoczny konsumpcjonizm na poziomie jednostek a siłowy wzrost na poziomie firm. Czy siedemnasta para butów czyni nas bardziej szczęśliwymi? Czy sprzęt naprawdę musimy wymieniać co dwa lata tylko dlatego, że chwalą się (co za słowo) tym samym nasi znajomi z pracy? A na poziomie firm: Dlaczego wymyślanie nieistniejących dziś potrzeb jest wyznacznikiem sukcesu i jest sensem biznesu? Czy skrócenie czasu oczekiwania na infolinii o kolejnych kilka sekund naprawdę czyni świat lepszym? Biznes powinien być odpowiedzialny: o pracowników, klientów, najbliższe otoczenie, środowisko naturalne. Poza tym, chyba lepiej być mniejszą, prężną firmą lubianą przez otoczenie niż molochem eksploatującym ludzi i planetę. Zachęcam wszystkich do takich przemyśleń.

0 0 votes
Article Rating

7
0
Would love your thoughts, please comment.x

Pin It on Pinterest

Shares